Czy zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby doszło do wojny nuklearnej? Gdzie byście się schowali? Jak wyglądałby świat po takim konflikcie? Zapraszam Was do recenzji "Metra 2033" Dmitrya Glukhovsky'ego.
Z reguły rzadko sięgam po książki typu scince-fiction, częściej zdarza mi się obejrzeć film tego typu. Inna sprawa, że najczęściej na księgarnianych półkach szperam po tych z thrillerami i kryminałami. Dlatego postanowiłam to zmienić i zachęcona opiniami sięgnęłam w szkolnej bibliotece po "Metro 2033". I wiecie co? Strasznie mi się ta książka podobała!
"Metro 2033" opowiada o chłopcu - Artemie - mieszkańcu moskiewskiego metra. W chwili zagłady atomowej miał trzy latka i został przekazany pod opiekę człowiekowi, który miał szansę ukryć się w metrze. Tam dorasta i jako nastolatek dostaje zadanie, bowiem stacja, na której mieszka jest atakowana przez złe siły. Żeby ściągnąć pomoc Artem wyrusza w podróż po tunelach moskiewskiego metra.
Książka wciąga od pierwszych stron. Z pewnością sięgnę po kolejne części tej trylogii. Moją uwagę przyciągnęły też niesamowite rysunki Diany Stiepanowej. Są wręcz magiczne i nie mogę się na nie napatrzeć.
W Polsce trylogia wydawana jest przez jest Wydawnictwo Insignis.
Komentarze
Publikowanie komentarza